„Fajni mężczyźni są jak telefon: albo zajęci, albo nie odpowiadają” – mawiała moja przyjaciółka. Z biegiem czasu ten niewinny żart stał się dla niej samosprawdzającą się przepowiednią. Kolejni partnerzy okazywali się „nie tacy, jak trzeba”, a jedyna sensowna miłość jej życia odeszła w siną dal z inną, nie wiedząc nawet, że komuś właśnie wali się z tego powodu świat. Kiedy twoje związki rozpadają się jeden po drugim, z pewnością zauważysz w końcu pewną prawidłowość: wszyscy mężczyźni, w których się zakochujesz, mają kilka wspólnych cech i to niekoniecznie tych najlepszych. Choć zmieniają się ich imiona, łączy poziom dojrzałości, podejście do związku, przekonanie o tym, jaką rolę w relacji odgrywa on, a jaką ty. Pora stawić temu czoło: problem leżał w tobie, w twoich wyborach. Dlaczego trak trudno jest znaleźć odpowiedniego partnera? 1. Mylisz chamstwo z męskością Przyciągają cię mężczyźni zdecydowani, energiczni, męscy… na pierwszy rzut oka. Zauroczenie nie pozwala ci odróżnić tego, co jest prawdziwą męskością od zwykłego chamstwa i przerośniętego ego. Nawet w filmach o miłości facet uprzejmy, życzliwy i „miły”, nigdy nie jest tym, z którym wiąże się główna bohaterka, on stoi gdzieś z boku, na dalszym planie, jako najlepszy przyjaciel. Niestety, wiele z „niepożądanych” kulturowo męskich cech pokrywa się z cechami, które są biologicznie „atrakcyjne”. Chociaż nie zawsze jest to prawda, często człowiek o wysokiej inteligencji, wielu przywódczych cechach, ambitny i zrealizowany zawodowo rzadko sprawdza się jako dobry partner w romantycznej relacji. 2. Szukasz tego, co już znasz, choć to wcale nie jest dla ciebie dobre Choć to zabrzmi nieco niewiarygodnie, wiele z nas uparcie wraca w swoich związkach do schematów, które już znamy: znanej z dzieciństwa (obserwowanej między rodzicami) toksycznej relacji opartej na przemocy i obsesji kontroli. Sporym uproszczeniem jest powiedzenie, że córki alkoholików często wybierają na partnerów życiowych osoby skłonne do uzależnień, jednak ten mechanizm wybierania sobie kogoś o cechach nam dobrze znanych, takich, które zdążyłyśmy już „wchłonąć”, zaakceptować, powielamy rzeczywiście często. Podświadomie wracasz do tego, co już znasz, bo paradoksalnie daje ci to poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście, to iluzja, bo w takich związkach zawsze będziesz odczuwała niepokój i niepewność. 3. Traktujesz miłość jak wyzwanie i misję Czyli gdzieś w głębi tkwi w tobie przekonanie, że twoją rolą jest naprowadzenie jakiegoś biedaka na „dobrą drogę”. Mylisz miłość z potrzebą bycia docenioną i zrealizowania się jako opiekunki „wiecznego chłopca”, a potem podejmujesz się niemożliwego: chcesz go zmienić. Tracisz energię, czas, emocjonalną harmonię po to, by na końcu powiedzieć sobie, że i tym razem nic z tego nie będzie, bo trafiłaś na wybrakowany egzemplarz. A przecież sama tego chciałaś… Chcesz naprawiać więc szukasz podświadomie tego, którego trzeba naprawić, przyciągasz nieudaczników, mężczyzn, którzy z mniejszą lub większą premedytacją wykorzystają twoje dobre chęci. 4. Nie rozumiesz siebie samej Choć masz już trochę lat, nadal nie zadałaś sobie trudu by się lepiej poznać. Tylko ci się wydaje, że wiesz czego chcesz. Tak naprawdę nie potrafisz trafnie określić ani swoich potrzeb, ani tego, co cię naprawdę z związku uszczęśliwia. Chwytasz się więc kolejnych zauroczeń, w nadziei, że tym razem się uda, ale nigdy nie myślałaś o tym, co dla ciebie dobre, co w miłości jest dla ciebie najważniejsze. Zamiast szukać, zajrzyj w głąb siebie, pobądź sama ze sobą i zakochaj się w sobie samej. Miłość przyjdzie nieproszona.
Owe samorozwojowe rewelacje są więc najczęściej podobne do "objawień" bohatera sztuki Molièra "Mieszczanin szlachcicem" - gdzie nauczyciel filozofii mówi najpierw: "Sine doctrina vita est quasi mortis imago" (życie bez nauki jest jak obraz śmierci) po czym niedługo oświadcza: "Wszystko co nie jest prozą, jest wierszem, a wszystko co nie jest wierszem, jest prozą".Tłumaczenia w kontekście hasła "boisz się" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: się nie boisz, czego się boisz, boisz się śmierci, się mnie boisz, się go boisz
… do niczego? Człowiek stara się trzymać fason, pokonuje swoje wewnętrzne przeszkody i zmusza się do tego by nie wyjść na cykora. Ale, w którymś momencie myśli: – A może jednak jestem do niczego? Może to mój charakter, mój układ nerwowy, brak wiedzy… a może brak umiejętności, może lenistwo… ? Może to ja jestem ofiarą losu, która nigdy nie poradzi sobie z życiem? Tym łatwiej o taki wniosek, gdy człowiek słyszy ciągle zachęty do pozytywnego myślenia. Myśl pozytywnie Pozytywne podejście, to rzecz sama w sobie cenna i pomocna. Jednak głównym efektem większości z rad, jakie słyszymy – także od zawodowych pomagaczy – jest poczucie winy. Skoro to takie łatwe przestawić swoje myślenie na pozytywne tory, dlaczego ja tego nie potrafię? Skoro to takie łatwe uwierzyć w siebie, dlaczego ciągle mam wątpliwości? Skoro uczestnicząc w seminarium, czytając książkę czy biorąc udział w sesji coachingowej, czułem taki zapał, dlaczego nie potrafiłem utrzymać tego stanu?! Często i sami pomagacze (trenerzy, psycholodzy, doradcy) są w takiej samej pułapce. Znam jedną z takich osób. Robi wszystko by ludzie w kontakcie z nim poczuli entuzjazm i zapał. Całemu światu pokazuje roześmianą, entuzjastyczną postawę. Jest jak ciągle wybuchający fajerwerk. Mało kto jednak widzi, co dzieje się z im pomiędzy kolejnymi wybuchami. Skrzętnie to ukrywa. Alkohol jakoś sobie radzie z jego deprechą. Ale konstrukcja coraz bardziej się chwieje. Ciągle jednak mocno trzyma się swoich przekonań: – Lęk to patologia. Wątpliwości to zaraza. Nie możesz sobie na nie pozwolić. Smutek to wyrok. Nie miałbym szacunku dla siebie, gdybym sobie na to wszystko pozwolił. Lepiej by było strzelić sobie w głowę… Czy to rzeczywiście prawda? Czy rzeczywiście tak jest? A jeżeli jest inaczej? Jeżeli strach, wątpliwości, smutki, to normalny proces? Pułapka Obwinianie siebie za negatywne emocje, traktowanie ich jako sygnału, że coś z nami nie w porządku jest ogromną pułapkę. Efektem takiej postawy jest walka z cieniem. Możemy machać rękoma ile nam się podoba, ale cień zawsze nam się wymknie. Jeżeli chcesz wyjść z pułapki w jakiej się znajdujesz, jeżeli chcesz coś zrobić, jedną z rzeczy, od której trzeba zacząć jest zmiana postawy wobec negatywnych doznań. Mówiąc żargonem psychologiczny musisz nauczyć się reinterpretować to, co obecnie wzbudza twoją niechęć: lęk, niepokój, obawy, przytłaczające cię myśli czy nawet wątpliwości pod własnym adresem. Jedna z moich znajomych, dziewczyna o ogromnym potencjale zagrzebanym w jakiejś durnej pracy w durnej firmie, marząca od zawsze o czymś innym, po wzięciu udziału w jakimś szkoleniu, powiedziała mi: – Jaka ja byłam do tej pory głupia nie wierząc w siebie! O, teraz na pewno taka nie będę! Nie będę taka głupia, nie dopuszczę do siebie żadnych wątpliwości! Gdy tylko to usłyszałem, pomyślałem: –Jest ugotowana, do końca życia nie uda jej się zrobić nic z tego, na czym jej zależy. Mam nadzieję, że nie miałem racji. Minęło jednak ponad osiem lat i nic nie wskazuje na to, by jej sytuacja się zmieniła. Jak twierdził Karl Gustaw Jung: Nie możemy zmienić czegoś, czego nie akceptujemy. Coś, co uważasz w sobie za głupotę i rzecz nie mającą absolutnie żadnego uzasadnienia, nie jest możliwe do zmiany. Wszystkie nasze negatywne doznania mają głęboki sens i głębokie pozytywne znaczenie. Prawdziwie pozytywne podejście do życia nie polega na powtarzaniu sobie w kółko: czuję się świetnie, jestem pełny zapału, radości i pozytywnej energii… Jeżeli wydaje ci się, że to jest pozytywne podejście, to bardzo się mylisz. Naprawdę pozytywne podejście polega na umiejętności znalezienia pozytywnych wartości we wszystkim czego doświadczasz. Nie chodzi o wmawianie sobie czegoś. Chodzi o umiejętność popatrzenia z szerszej perspektyw. Dwa bieguny Wiesz co mogę ci powiedzieć, gdy skarżysz się, że się boisz, wahasz czy masz wątpliwości? – To wspaniale. Masz w sobie wiele energii i wiele pragnień! Żyjesz! Każde nasze pragnienie jest jak magnes – ma dwa odpychające się końce. Na jednym biegunie jest nadzieja na zmianę, na drugim obawa przed niepowodzeniem. Im większe pragnienie, tym większa zarówno nadzieja jak i niepokój. Jeżeli chcesz całkowicie pozbyć się lęków i obaw, pozbądź się pragnień. A jeszcze lepiej, pozbądź się życia. Tylko człowiek, który nie żyje, nie odczuwa żadnych lęków. Każde negatywne doznanie, jakie czujesz, gdy spojrzysz na jego drugi biegun jest pragnieniem życia. Każda wzbudzona w tobie nadzieja, po drugiej stronie jest obawą. Jeżeli „obetniesz” swoje wątpliwości, jedyne co osiągniesz to skrócenie magnesu. Stanie się słabszy – ale nie pozbawisz go biegunowości. Tak samo jak pole magnetyczne nie może mieć jednego bieguna, twoje pragnienie nie może być tylko nadzieją i radosnym oczekiwaniem na sukces. Jeden z japońskich terapeutów, mieszkający w Kanadzie profesor psychologii i posiadacz 7 dana w Aikido, Ishu Ishiyama, ujął to w taki sposób: Nasze pragnienie ma dwa skrzydła, jednym jest lęk, drugim nadzieja. Myślisz, że to takie cenne urwać sobie jedno ze skrzydeł? Nie jesteś głupcem, dlatego, że masz wątpliwości czy obawy. Wręcz przeciwnie, jesteś osobą, która ma w sobie mocne pragnienie życia. Twój lęk, obawy i wątpliwości są, jak pisze Ishiyama: …odbiciem silnego i zdrowego pragnienia by żyć w pełni i w dobrym zdrowiu, oraz podążać za szczęściem, znaczeniem, sukcesem i osiągnięciami. Bez tych ludzkich pragnień, nie ma lęku. Lęk i nadzieja są jak dwie strony tej samej monety. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Za każdą obawą czy strachem jest pragnienie. Za lękiem przed śmiercią możemy znaleźć uporczywa pragnienie życia. Ponieważ pragniemy społecznej akceptacji i sukcesu, doświadczamy również obaw przed społecznym odrzuceniem oraz błędami. Zaprzeczanie lękowi, oznacza zaprzeczanie korespondującemu z nim pragnieniu. Drugą stroną twoich lęków i obaw jest twoja chęć życia, sukcesów, wolności i radości. Dlaczego tak trudno zwalczyć twoje lęki, wątpliwości i obawy? Dlatego, że tak mocne są twoje pragnienia. Jak silne jest twoje pragnienie pełni życia? Jak mocno chcesz osiągnąć sukces, szczęście, zadowolenie? Jak mocno chcesz iść do przodu? Najlepszą wskazówką jest siła twoich obaw. Jeżeli nie masz żadnych obaw, jeżeli nie nachodzą cię nigdy żadne wątpliwości, jeżeli zawsze jesteś spoko, luz i pełen relaks… nie masz w sobie silnego pragnienia życia. Niewiele osiągniesz. Następnym razem, gdy poczujesz lęk i obawy, nie odwracaj od nich oczu. Powiedz sobie: – Zobaczmy, jak mocne jest moje pragnienie życia! Zobaczmy, jak wiele we mnie paliwa by iść do przodu… Zaakceptuj lęk, ale nie zatrzymuj uwagi tylko na nim. Popatrz na to, czego pragniesz: – Pragnę dobrze wypaść przed ludźmi. – Zależy mi na tym, by zapewnić rodzinie dobre życie. – Pragnę wolnego, aktywnego życia. – Chcę przekonać ludzi do tego co uważam za słuszne. Jeżeli twój lęk jest mocny, możesz się tylko cieszyć. Twoje pragnienie życia jest ponad-przeciętne. Jesteś cenną osobą, jedną z tych, które mogą zmieniać świat. Nie ma powodu byś się wstydził przed sobą swojego lęku. Nie ma powodów byś udawał, że go nie ma. Nie ma powodów byś z nim walczył. Próba pozbycia się lęków i obaw to próba autokastracji. Gdy ci się to uda, będziesz miał spokojne życie. Spoko… Tylko, czy naprawdę o coś takiego ci chodzi? O bycie wysoko śpiewającym kastratem? Wykorzystać do swoich celów Brian Ogawa (również profesor psychologii pochodzący z Japonii), pisze: Jako nauczyciel akademicki, słyszę od wielu studentów, na tydzień przed terminem egzaminów błagania o wyjawienie kilku z pytań testowych by ulżyć nacisk ich lęku. Mówię wówczas studentom by docenili swój lęk, ponieważ jest on sprzymierzeńcem w ich celu, jakim jest nauka. Powinni wykorzystać lęk do wzmocnienia koncentracji na nauce. Z drugiej strony są beztroscy studenci, którzy nie czują stresu, bo nie zależy im szczególnie na wyniku egzaminu. Ci studenci nie mają przewagi jaką daje lęk. Obawa daje impet by uniknąć niewidzialnych zagrożeń i większość z nas, nigdy nie zrobiłaby bez niej niczego. Użyć jako kompasu Czasem ludzie się skarżą, że brakuje im energii. – Gdy startowaliśmy, to był power! Pracowaliśmy dniami i nocami, robota paliła nam się w dłoniach! A teraz, wszystko zrobiło się jakieś płaskie… Czy to starość? Powód jest prosty. Dziś jesteście pewni swoich utartych sposobów działania i swojego miejsca na rynku. Nie macie się czego obawiać. Nie czujecie drodze żadnych oporów. To co czujesz, to nie jest starość. By znowu stać się młodym, wystarczy znaleźć coś, czego się boisz. Jeżeli chcesz znowu poczuć energię, przestań robić tylko to, czego się nie obawiasz. Strach, lub jak nazywa go pisarz Steven Pressfield w książce „The war of art”, Opór jest wskazówką tego, gdzie jest twoja energia. Pressfield pisze: Każdy z nas ma dwa życia. To, którym żyjemy i nieprzeżywane życie wewnątrz nas. Pomiędzy nimi jest Opór. Jak namagnetyzowana igła, unosząca się na powierzchni oleju, Opór niezawodnie wskazuje prawdziwą Północ – kierując się na to działanie, przed którym najbardziej chce nas powstrzymać. Możemy go używać jako busoli. Możemy nawigować za pomocą Oporu, pozwalając by prowadził nas do tego powołania czy działania, za którym musimy pójść w pierwszej kolejności. Praktyczna zasada: im ważniejsze w ocenie naszej duszy wyzwanie czy działanie, tym więcej oporu będziemy czuć podążając za nim. Inaczej mówiąc: im bardziej nie chcesz czegoś zrobić, im większy masz wewnątrz opór i lęk, im więcej w tobie wymówek, chęci odpuszczenia sobie, tym większe prawdopodobieństwo, że stoisz właśnie przed tym, co powinieneś zrobić. – Nie chce mi się jak cholera tego robić, boję się tego, mam tysiące wątpliwości i oporów: To znaczy, że stoję właśnie przed tym, co dla mnie ważne. Nie dawaj sobie spokoju. Ale czy ja rzeczywiście się do tego nadaję? Czy sobie poradzę? Czy mogę coś zmienić? Pressfield pisze: Wątpliwości mogą być sprzymierzeńcem. To dlatego, że służą jako wskaźniki aspiracji. Odzwierciedlają miłość, miłość do robienia tego, o czym śnimy i pragnienie, pragnienie zrobienia tego. Jeżeli łapiesz się na zadawaniu sobie pytań (i swoim przyjaciołom) „Czy ja naprawdę jestem pisarzem? Czy ja naprawdę jestem artystą” są duże szanse, że nim jesteś. Fałszywy innowator jest wściekle pewny siebie. Prawdziwy jest śmiertelnie przerażony. Twój strach jest sygnałem miłości. Twoje wątpliwości są sygnałem wielkości. Musisz iść dokładnie w tą stronę, z której wieje najmocniejszy wiatr. Jeżeli się boisz, to znaczy, że jesteś prawdziwy. . 243 157 321 263 31 39 260 346